niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 6 – Sen marzeń.



Niedługo po wydarzeniach z poprzedniego rozdziału w nocy miałem sen. Nie wiem, jakie to miejsce bardzo jasne wszystko było w bieli leżałem na podłodze. Zdziwiony bardzo byłem, że miałem na sobie garnitur i nagle w moim kierunku zaczęła iść pewna osoba. Nie widziałem, kto to gdyś nieznane jasne światło oślepiało mi oczy. Ta osoba do mnie podeszła i pomogła wstać a tą osobą okazał się mój tata! Wydawało mi się, iż widząc go, że umarłem i go o to zapytałem a ten powiedział mi, że jeszcze na pewno nie prędko, po czym wzajemnie się uśmiechnęliśmy jak za dawnych czasów. No i zaraz po tym postanowiłem mu wszystko wyjaśnić i przeprosić to była długa rozmowa jednak przebiegła po mojej myśli po tym jak go przeprosiłem on również przeprosił za to, jaki był zawsze dla nas pod wpływem alkoholu i znów do siebie się uśmiechnęliśmy i jemu tez przebaczyłem przytuliliśmy się obydwoje dokładnie w tym samym momencie wzięło nas na to samo jak by każdy z nas przewidział krok. Podał mi rękę na pożegnanie strasznie się ucieszyłem, bo właśnie tego jak prostego gestu mi brakowało. Powiedział mi na koniec, że teraz może spokojnie dołączyć do swojego ojca i kazał mi troszczyć się i opiekować mamą, bo teraz ona mi została.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz