Niedługo po wydarzeniach z poprzedniego rozdziału w nocy
miałem sen. Nie wiem, jakie to miejsce bardzo jasne wszystko było w bieli
leżałem na podłodze. Zdziwiony bardzo byłem, że miałem na sobie garnitur i
nagle w moim kierunku zaczęła iść pewna osoba. Nie widziałem, kto to gdyś
nieznane jasne światło oślepiało mi oczy. Ta osoba do mnie podeszła i pomogła
wstać a tą osobą okazał się mój tata! Wydawało mi się, iż widząc go, że umarłem
i go o to zapytałem a ten powiedział mi, że jeszcze na pewno nie prędko, po
czym wzajemnie się uśmiechnęliśmy jak za dawnych czasów. No i zaraz po tym
postanowiłem mu wszystko wyjaśnić i przeprosić to była długa rozmowa jednak
przebiegła po mojej myśli po tym jak go przeprosiłem on również przeprosił za to,
jaki był zawsze dla nas pod wpływem alkoholu i znów do siebie się
uśmiechnęliśmy i jemu tez przebaczyłem przytuliliśmy się obydwoje dokładnie w
tym samym momencie wzięło nas na to samo jak by każdy z nas przewidział krok.
Podał mi rękę na pożegnanie strasznie się ucieszyłem, bo właśnie tego jak
prostego gestu mi brakowało. Powiedział mi na koniec, że teraz może spokojnie
dołączyć do swojego ojca i kazał mi troszczyć się i opiekować mamą, bo teraz
ona mi została.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz