Był koniec sierpnia 2010 roku, kiedy podjąłem się terapii
antydepresyjnej na początek leki SSRI, czyli selektywne inhibitory zwrotnego
wychwytu serotoniny dokładnie działanie leków SSRI powoduje hamowanie wychwytu zwrotnego,
dzięki czemu powstaje zwiększenie stężenia neuroprzekaźnika serotoniny. Minęły
dwa tygodnie odkąd zacząłem zażywać tabletki pierwsze działanie zauważyłem
budząc się niedzielnego ranka wszystko wydawało się dziwne, ale takie przyjemne
i lepsze i od tamtego momentu wziąłem się w garść to był początek moich prawdziwych
zmian z wiecznie ponurego i wściekłego gościa, który szedł przez życie z zemstą
na twarzy nagle złagodniał, ale tłumiąc uczucia chowałem uśmiech by znów
spoglądać na resztę wzrokiem, który budził grozę i pogardę wobec mnie nadal mi
się to nie znudziło. Przestałem być leniwy i stałem się bardziej pracowity i
zacząłem szukać pracy kilka miejsc i oczywiście nic mi się nie udało załatwić,
ale się nie załamywałem szukałem dalej aż nagle taka zadzwonił z pracy, że jest
miejsce u niego w pracy w Zakładzie Walcowniczym „Walcownia Bruzdowa” Miałem
ładować wsad do pieca i był jeszcze taki gość na to miejsce już tam pracował to
wiadomo wezmą osobę, która już ma z tym doświadczenie no i on gdzieś indziej
sobie załatwiał pracę i jak mu się nie uda to chciał właśnie na to miejsce no i
przyjęli właśnie jego. Tydzień później znów telefon od taty z pracy, że jest
miejsce na produkcji spytał czy chcę tą robotę i bez zastanowienia się
przyjąłem propozycję i dnia 27 października 2010 roku stałem się Walcownikiem.
Czułem się spełniony mam pracę i mogę kupić w końcu wszystko, co zawsze
chciałem mieć. Od tamtego momentu złagodniałem na tyle, że przestałem żyć na
krawędzi większość rzeczy odrzuciłem, lecz poglądy nadal były zakorzenione we
mnie do pewnego wydarzenia…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz