poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 2 – Ryk nienawiści, czyli walka trwa!





Mijały minuty, godziny następnie dnie później lata na każdym kroku chciałem być silniejszy moim zadaniem było zwiększanie swojej złości oraz nienawiści grałem na uczuciach i raniłem osoby, które chciały mi pomóc i które były dla mnie bliskie. Później zacząłem się od nich oddalać, człowiek, którego życiowy cel opiera się na nienawiści i podobnych uczuciach poprzez jej siłę staje się zarozumiały i arogancki, ale im te odczucia rosły czułem, że jestem coraz silniejszy duchowo i psychicznie, wydawało mi się, że jestem twardy jak stal…, ale się myliłem. Poprzez prawdziwą siłę człowiek ostatecznie zostaje sam i tak było również w moim przypadku. Zamknąłem się w świecie pełnym zła, nienawiści i przemocy, cieszył mnie widok czyjejś przegranej, że komuś się nie udało coś wyśmiewałem i nabijałem się z innych, co właśnie budziło w innych złość i nienawiść do mojej osoby, co sprawiało mi radość. Pewna osoba powiedziała mi to wprost tutaj zacytuję te słowa pewnie będę pamiętał do końca życia i ten moment „Nie jesteś normalny, nigdy i nigdzie nie spotkałem takiego potwora jak Ty”, po czym oberwałem a na koniec zostałem skopany a ja się dalej śmiałem… tak wiem to było głupie i ta osoba miała racje a ja się głupio do niej śmiałem i próbowałem przeciągnąć na swoją stronę, co oczywiście mi się nie udało i było mi z tego powodu smutno, że osoby z poza organizacji mnie nie rozumieją. Myślałem, że to, co robiłem było słuszne, dziś zdaję sobie sprawę, jaki byłem ślepy i naiwny, że dałem się na to wszystko naciągnąć. Kto wie czy gdyby nie Ci ludzie i to zgrupowanie by nie istniało może moja nienawiść i wieczna rozpacz została zniszczona w zarodku? Pewnego Grudniowego dnia poznałem pewną dziewczynę niedługo minęło i stworzyliśmy związek. To był mój pierwszy prawdziwy związek z dziewczyną i po raz pierwszy poznałem prawdziwe oblicze miłości, pierwszy raz komuś tak naprawdę na mnie zależało i oczywiście mi również zależało. Jest osobą tolerancyjną, czyli to była przeciwność mnie gdyż byłem nietolerancyjny, ale mimo tego powiedziała mi, że akceptuje mnie takim, jakim jestem a nie za poglądy itp. Wcześniej bardzo rzadko się uśmiechałem, ale sama myśl o niej i jej widok sprawiał u mnie naprawdę szczery uśmiech. Poczułem w końcu, co to znaczy być kochanym i ważnym, chciałbym, aby to uczucie trwało wiecznie i szczerze powiem teraz sobie uświadomiłem, że to ona była początkiem moich zmian w życiu, lecz niestety wytrwaliśmy niecałe pół roku, wieczny ból we mnie oraz nienawiść rosła we mnie ciągle z dnia na dzień, lecz nie miałem nad tym już kontroli. Niedługo po rozstaniu poznałem pewną dziewczynę była ode mnie trzy lata młodsza fajna, wesoła, inteligentna i zabawna i nigdy też nie zapomnę tego uścisku przy przytulaniu czułem się kimś ważnym znowu dla kogoś, lecz niestety w głowie nadal tamtą osobę i powiedziałem, że nic z tego nie będzie gdyż zależy mi nadal na innej osobie. Zraniłem ją po raz pierwszy poczułem żal, zacisnąłem pięści i tak bardzo chciało mi się płakać, lecz niestety nie byłem w stanie uronić ani jednej łzy. Żyłem w ciągłym bóli i rozpaczy, dlaczego to tak się musiało potoczyć? Chciałem to zmienić starać się od nowa, lecz niestety drugiej szansy nie dostałem w sumie nie ma się, co dziwić niby taka osoba, jaką byłem nie może się zmienić. Jeszcze bardziej zamknąłem się w sobie i odizolowałem się od świata czułem się zamknięty w jakiejś grze wydawało mi się, że wszystko, co się dzieje to iluzja. Dni wyglądały tak, że rano wstając byłem pełen złości wszystko mi przeszkadzało a to, że za krótko spałem ogólnie byle, co mnie gnębiło uwielbiałem wieczory czułem się jak bym tą całą nienawiścią się zmęczył i po prostu to się schowało i regenerowało na następny dzień. Wieczorny dzień był ulgą potrafiłem się nawet uśmiechnąć.. Lecz niestety z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień i w końcu z miesiąca na miesiąc stawało się to nie do zniesienia. Czułem jak cała zebrana we mnie nienawiść z całego życia zżerała mnie od środka nie zostawiając śladu niczym nowotwór. Aż pewnego razu na pewnym forum dyskusyjnym spotkałem się z problemem pewnej osoby otóż czytając trochę było do czytania i pierwszy raz od jakiegoś czasu chciałem coś zrobić i to przeczytałem i co się okazało osoba prawie taka sama jak ja. Odpowiedzi, jakie padały, że to może być depresja. Tak, więc zapisałem się do psychiatry, co było początkiem mojego prawdziwego szczęścia.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz