środa, 5 września 2012

Wydłub mi oczy, obetnij mi język, uczyń mnie głuchym i połam mi ręce.

Obraz świata widziany przez parę oczu,
jest dokładnie taki sam, jak widziany przez ślepca...
Bo jak wytłumaczyć to, co się dzieje wokół? 
Wtulam się w zimną poduszkę, i marzę o ciepłym poranku
który przyniesie twój pocałunek. I rzeczywistość która nie będzie iluzją...

Wydłub mi oczy, bym nie widział już ludzkiej krzywdy.
Obetnij mi język, by zamilkło moje poczucie winy.
Uczyń mnie głuchym, na niesprawiedliwość, a przede wszystkim
połam mi ręce, bym nie podniósł już pięści w słusznej sprawie.

I nie wiem dokąd prowadzi ulica,
ale wiem, dokąd prowadzi obojętność.
Nie wiem, jaka muzyka jest prawdziwa, ale znam prawdę o ignorancji.
Nie wiem czy moje życie jest wartościowe,
ale znam (tak znam) wartościowych ludzi i wiem, czym jest wolność.

Zawiąż mi oczy, bym nie widział już ludzkiej krzywdy.
Zaknebluj mi usta, by zamilkło moje poczucie winy.
Zaczaruj uszy, bym nie słyszał już niemych krzyków.
Połam mi ręce, bym nie podniósł już pięści w słusznej sprawie...

Poza sensem życia,
w ludzkiej nie pamięci,
w plugawym zapomnieniu,
na skraju zwątpienia 

W każdym miejscu,
w każdym czasie,
wiesz, że jesteś,
wiesz, że żyjesz
W takich chwilach...

wtorek, 4 września 2012

Historia klanu Uchiha



Historia klanu Uchiha



Świat był w konflikci. To był czas wojny. Narody walczyły o władzę i by powiększyć swoje terytorium. Podczas wojny ninja byli zgrupowani w indywidualne klany, które służyły jako uzbrojone jednostki. Były one wynajmowane przez różne kraje, by uczestniczyć w bitwach. I wsród wielu klanów ninja dwóch obawiano się jako najsilniejszych. Jednym byliśmy my, klan Uchiha. A drugi był znany jako Leśny Klan Senju. My, z klanu Uchiha, posiadaliśmy wyjątkową chakrę i Sharingan.  Wyróżniając się w każdej dziedzinie sztuki wojennej, staliśmy się znani jako wojowniczy klan.

I ja urodziłem się w klanie Uchiha,



Posiadając chakrę, która była szczególnie potężna. W tamtym czasie wszystko, co robiłem było walką. W czasie określonym przez potęgę poszukiwałem, by stać się jeszcze silniejszy i zabiłem moich przyjaciół, a nawet swojego młodszego brata. 



Kilkanaście lat do tyłu ja i mój brat Izuna byliśmy pierwszymi osobami które przebudziły Mangekyo Sharingan. 



Jednak by tego dokonać musieliśmy zabić najważniejszą dla nas osobę. Właśnie poczucie utraty bliskiej osoby i rozpacz powodowały przebudzenie nowych wzrokowych mocy. Nowe wzrokowe moce plus chęć zniszczenia klanu Senju i zabicie ich lidera Hashiramy spowodowały iż nadużywałem mocy Mangekyo. Byłem całkowicie zdrowy fizycznie lecz niestety moje oczy, coraz gorzej widziałem im więcej razy używałem mocy Mangekyo tym było gorzej aż do momentu gdy światło moich oczu zaniknęło.



 Załamany poprzez ślepotę szukałem rozwiązań które przywrócą mi wzrok. Mangekyo Sharingan im więcej jest używany tym bardziej jest pieczętowany aż w końcu nie skończysz w mroku i utraty światła. Jednak odkryłem inny sekret Mangekyo, byłem zdesperowany, mój brat wyraził zgodę na przeszczepienie jego oczu.



 Tak mój brat poświęcił życie dla mnie jak i dla dobra całego klanu Uchiha. Dzięki przeszczepieniu oczu brata zyskałem Wieczny Mangekyo Sharingan i już nigdy nie stracę swojego światła.



 By pozyskać doskonałego Mangekyo musi być spełniony specjalny warunek. Oczy muszą należeć do kogoś z rodziny najlepiej do brata. I dzięki nowej mocy stałem się liderem Uchiha. I używając tej mocy, walczyłem z klanem Senju niezliczoną ilość razy. To było nieuniknione, że stanę do pojedynku z Hashiramą, liderem klanu Senju. "Drewniany Styl" Hashiramy Senju, przyszłego pierwszego Hokage. Tego, który stał na szczycie świata ninja...  I tego, którego respektowałem najbardziej. Klan Senju, prowadzony przez Hashiramę, który stał się pierwszym Hokage był respektowany i szanowany przez inne klany. Jeśli Senju zrobili ruch, to i Uchiha. Nasz klan był prawdopodobnie jedynym klanem, który był zdolny z nimi konkurować. Jeśli państwo zatrudniało Senju, to przeciwne państwo zatrudniało najmowało Uchiha. Byliśmy jak rywale. Im bardziej sprzeciwiałem się Hashiramie, tym bardziej jednocześnie moje imię stawało się znane. By zbliżyć się do szczytu... by zmierzyć swoje umiejętności...  By wzmocnić swoją reputację...  musiałem zabrać oczy bratu bo potrzebowałem mocy w celu ochorny  Uchiha. Gdy nazwisko Uchiha rozpowszechniało się, liczba jego przeciwników rosła. To było konieczne poświęcenie, by chronić klan podczas zaciętej wojny z Senju i innymi klanami. To nie było dla mojej sławy. Mój młodszy brat przyznał zupełną zgodę i zaoferował mi swoje oczy. Ale pewnego dnia klan Senju zaproponował rozejm. I Uchiha go zaakceptowali. Wszyscy, w obydwu klanach, byli wyczerpani walką, która przeciągała się tak długo. Mieli dość.
Ale ja... Byłem jedynym, który się sprzeciwił.
Gdzie zniknęła cała nienawiść?! Dla jakiego celu mój brat się poświęcił?! Uchiha i Senju byli jak woda i ogień. Nie mogłem wtedy nic poradzić z obawy, że klan Uchiha będzie uciskany przez klan Senju. Jednakże... wszyscy w klanie Uchiha chcieli zawieszenia broni. Jako ich lider nie miałem wyboru, jak tylko spełnić ich życzenie. Niedługo później, sojusz ninja podpisał pakt z Krajem Ognia, który poszukiwał dominacji nad terytoriami. Bezpieczny system "jeden kraj - jedna wioska" został utworzony i stał się Krajem Ognia i Wioską Ukrytą w Liściach. Inne państwa zaadoptowały system "jeden kraj - jedna wioska". I w wyniku tego ogień wojny został ugaszony.
Chwilowy pokój. Ale z powodu pewnego incydentu Konoha szybko popadła w konflikt. Spór o stanowisko pierwszego Hokage. Kraj Ognia i cały klan wybrał Hashiramę. To było nieuniknione, że wpływ na władzę należący do Uchiha osłabnie. Zdecydowałem, że Uchiha powinni przejąć przywództwo... Że powinniśmy stawić czoła Hashiramie... ,Ale nikt, nawet sposród klanu Uchiha, mnie nie poparł. Moi podwładni, którzy nie chcieli zapalać płomieni wojny, byli nieprzychylni i zawiedli mnie. ,Zostałem oskarżony o chciwość i działanie dla własnego interesu. Nie tylko to... Pogardzili mną jak egoistycznym bratem, który ukradł swojemu młodszemu bratu oczy, w celu uratowania swoich własnych. Jaki brat chciałby świadomie ranić swojego młodszego brata?! Ja tylko...ja tylko chciałem chronić Uchiha! Opuściłem wioskę Wszyscy mnie zdradzili.
Stałem się mścicielem i zapowiedziałem wojnę Wiosce Ukrytego Liścia. I przegrałem... W tym miejscu, które stało się znane jako Dolina Końca.  I wszyscy o mnie zapomnieli... Historia mnie zapomniała. Młodszy brat Hashiramy, który został drugim Hokage chciał upewnić się, że nigdy więcej nie będzie takiego zdrajcy jak ja. Więc jako dowód swojego zaufania przyznał Uchiha specjalną pozycję...  I stworzył Siły Policyjne Ukrytego Liścia. Ale prawda jest taka, że... To było po to, by dalej dystansować Uchiha od rządzenia. I żeby mieć na nich oko. Byli członkowie Uchiha, którzy zdali sobie z tego sprawę... Członkowie, którzy chcieli poprowadzić mój bunt. Ale...było za późno.
Czas mijał... Klan Senju utrwalił swoją władzę i Uchiha zniżyli się do bycia psami Senju. I to, co przewidziałem, stało się. Pewno inne wydarzenie zapieczętowało symboliczny koniec istnienia Uchiha. Atak Demonicznego Lisa o Dziewięciu Ogonach. Dziewięcioogoniasty może być okiełznany i kontrolowany przez moce oczne Uchiha. Najwyższe władze Konohy myśleli, że Uchiha stoją za tym atakiem. To był zwykły wypadek, żywiołowy kataklizm. Uchiha nie mieli z tym nic wspólnego. Jednak podejrzenie padło na nich... Że Uchiha zbuntowali się i poszukują jak przejąć władzę. W rezultacie Uchiha zostali poddani ścisłemu nadzorowi specjalnej jednostce ANBU i byli zmuszeni do przemieszczenia się na peryferie wioski. Zostali całkowicie odseparowani. Trzeci Hokage był jedynym, który dał głos sprzeciwu przeciwko naszemu traktowaniu. Ale Danzo z ANBU i reszta doradców nie chciała słuchać. W końcu klanowi Uchiha przestano ufać. I zaczęła się dyskryminacja... Ich nieufność zrodziła nienawiść i w końcu ich podejrzenia stały się rzeczywistością. Klan Uchiha spiskował zamach stanu na wioskę... Najwyższe władze Konohy wstawili szpiega wewnątrz klanu Uchiha.
Tym szpiegiem był

Itachi Uchiha!



Od tego momentu zaczęło się cierpienie Itachiego. Jego ojciec był był pomysłodawcą spisku. A  Itachi, miał szpiegować ANBU z rozkazu ojca. Jednakże... było zupełnie inaczej. Itachi pracował dla Wioski, dostarczając jej informacji o Uchiha. Był podwójnym agentem. Nawet sobie nie wyobrażacie, jakie to brzemię. Itachi był za pokojem gdyż miał zaledwie cztery lata przeżył okropieństwa wojny. Był za młody, by doświadczyć jarzma wojny. Wojna jest piekłem... Ta trauma uczyniła Itachiego pacyfistą, który znienawidził wojny. Był człowiekiem, który stawiał ponad wszystko bezpieczeństwo wioski i dążył do utrzymania pokoju. Zamiast bycia związanym z klanem, był ninją, który kochał swoją wioskę. I najwyższe władze modliły się o to, aby tak zostało. Umieścili go w ściśle tajnej misji.
Oko za oko... Żeby pokonać Uchiha, potrzebowali sharingana.
Tak, Misją było... totalne wybicie klanu Uchiha.
Nie mogę sobie wyobrazić, jak musiało się to na nim odbić. Miał zaledwie 13 lat. Był zmuszony dokonać okropnego wyboru. Niemożliwego wyboru wybicia swojego klanu. Ale wojnę cywilną rozpoczęliby ci, na których Uchiha wpłynęli, zarówno w Wiosce Liścia, jak i w Kraju Ognia. Inne kraje nie miałyby zamiaru tracić sposobności, by zaatakować. Mogło to nawet doprowadzić do Czwartej Wielkiej Wojny Ninja... Bunt Uchiha pochłonąłby niewinne ofiary, które nie mają nic wspólnego ze światem ninja. I znowu zginęłaby niezmierzona ilość ludzi. A więc Itachi podjął decyzję. Sam wyeliminuje cały swój klan. Nie nienawidził Uchiha i nie zdradził ich. To było nieuniknione. Dyskryminacja przez wioskę... i objekt ich wrogości... Wziął na swe barki całą winę. Nikt nigdy nie podważał decyzji Itachiego ani poświęcenia, jakiego dokonał. Prawdę mówiąc, nawet ja spodziewałem się wybuchu wojny. Między mną, Wioską Liścia oraz Uchiha. Itachi spotkał pewną osobę w masce. Chciała zemścić się na wiosce liścia ale Itachi postawił pewne warunki. Pozwoli mu zemścić się na klanie Uchiha, ale za to nie będę mógł tknąć wioski. Pomoże mi wybić własnych braci... Ale Trzeci Hokage próbował innego rozwiązania. Chciał zawrzeć z Uchiha umowę. Czas uciekał, a jego wysiłki poszły na marne.
Aż nadeszła ta noc.
To była misja. By być jedynym wykonawcą mordu Uchiha i stać się Miss-ninja z poszarpaną reputacją. To była jego misja. A Itachi wykonał ją znakomicie... Z jednym wyjątkiem... Nie był w stanie... zabić swojego młodszego brata.



 Po tych wydarzeniach, Itachi poprosił Trzeciego, by chronił jego brata przed Danzo i najwyższymi władzami. Następnie zagroził Danzo i opuścił wioskę. Jeżeli położy swoje łapska na Sasuke, przekaże jakąkolwiek informację o wiosce niesprzymierzonym krajom. Ponad wszystko, Itachi martwił się tylko o swojego młodszego brata. Ale i tak nie mógł mu wyjawić całej prawdy. Nie miał wyboru, musiał powiedzieć to, co wtedy.

„To do ciebie niepodobne, braciszku... Niepodobne...
Zachowywałem się jak starszy brat, którego chciałeś... żeby sprawdzić twoje umiejętności..
Staniesz się rywalem, który sprawdzi moje... Masz ukryty potencjał.
Byłeś zazdrosny o mnie, gardziłeś mną. Zaprzysiągłeś sobie, że mnie przewyższysz.
To powód, dla którego pozwalam ci żyć... Na moją korzyść...
Mój głupi, mały bracie...
Jeżeli pragniesz mnie zabić, nienawidź mnie, gardź mną. I przeżyj... w hańbie. Biegnij, biegnij... i trzymaj się życia. Aż pewnego dnia, przyjdź do mnie z takimi samymi oczyma.”

Mając za cel swoją zemstę,miał nadzieję, że stanie się silniejszy. Uchiha jest dumnym klanem Wioski Liścia. Chciał, żebyś tak myślał. Ubłagał Hokage, aby nigdy nie poznał prawdy. I od tamtego momentu opuścił wioskę. Postanowił walczyć ze swoim bratem i zginąć. Żeby móc wszczepić mu nową moc. Taka jest prawda Itachiego. Uwolnił brata od przeklętej pieczęci oraz śmierć bliskiej osoby pozwoliła by mu przebudzenie Mangekyo. To była walka zaplanowana na jego korzyść. Udawał, że potrzebuje jego oczu, aż do końca. Itachi wziął na siebie odpowiedzialność za to, co uczynił i opuścił wioskę. Wtedy znalazł sposób jak dołączyć do Akatsuki i mieć na nich oko, gdyż mogli stanowić zagrożenie dla wioski. Zawsze myślał o Wiosce Liścia i o swoim młodszym bracie. Kiedy Trzeci Hokage przysiągł, że będzie go chronić, zmarł... Itachi zjawił się w Wiosce Liścia. By przekazać Danzo i reszcie, że nadal żyje. Dla niego najbardziej się liczył brat.
„By przetrwać, trzymamy się tych, któych znamy i rozumiemy.I trzymamy się rzeczywistości. Ale wiedza i zrozumienie są dwuznaczne. Ta rzeczywistość może być iluzją. Wszyscy ludzie żyją w złym przekonaniu. Czy to nie inny sposób patrzenia na to? Ten Sharingan... Jak wiele możesz nim zobaczyć?
 Moja oko nie jest takie jak kiedyś! Mój Sharingan może dostrzec genjutsu!



Dalej jesteś taki pewny siebie. Ale od teraz, wezmę to na poważnie.”
Jego oczy nie były w stanie dojrzeć iluzji jaką stworzył Itachi zabił swoich przyjaciół, zwierzchników... swoją matkę i ojca. Ale nie był w stanie zabić... młodszego brata. Płakał krwawymi łzami, stłumił wszystkie swoje uczucia, a następnie wybił swoich braci na rzecz wioski. Ale nie mógł zabić swojego młodszego braciszka którego kochał i cenił życie ponad swoje oraz był ważniejszy od wioski. Aż do jego śmierci... Nie, nawet będąc martwym, wszystko to było dla niego. Przekazanie nowej mocy...  Zabijając go, Itachi pomścił swój klan. Aby stał się bohaterem Wioski Liścia. Jego ciało było zżerane przez chorobę i wiedział, że niedługo umrze. 



Nawet gdyby polegał na lekach, które by go trzymały przy życiu... Dla korzyści jego ukochanego, małego brata... Musiał walczyć z nim i zginąć. Dla pokoju w Wiosce Liścia, a ponad wszystko, dla Sasuke Uchiha. Chciał zginąć jako przestępca i zdrajca. Zaakceptował hańbę zamiast honoru, oraz nienawiść, zamiast miłości. I gardząc tym, Itachi umarł z uśmiechem na ustach. Powierzył imię Uchiha jemu, młodszemu bratu, zwodząc go do samego końca.



poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 2 – Ryk nienawiści, czyli walka trwa!





Mijały minuty, godziny następnie dnie później lata na każdym kroku chciałem być silniejszy moim zadaniem było zwiększanie swojej złości oraz nienawiści grałem na uczuciach i raniłem osoby, które chciały mi pomóc i które były dla mnie bliskie. Później zacząłem się od nich oddalać, człowiek, którego życiowy cel opiera się na nienawiści i podobnych uczuciach poprzez jej siłę staje się zarozumiały i arogancki, ale im te odczucia rosły czułem, że jestem coraz silniejszy duchowo i psychicznie, wydawało mi się, że jestem twardy jak stal…, ale się myliłem. Poprzez prawdziwą siłę człowiek ostatecznie zostaje sam i tak było również w moim przypadku. Zamknąłem się w świecie pełnym zła, nienawiści i przemocy, cieszył mnie widok czyjejś przegranej, że komuś się nie udało coś wyśmiewałem i nabijałem się z innych, co właśnie budziło w innych złość i nienawiść do mojej osoby, co sprawiało mi radość. Pewna osoba powiedziała mi to wprost tutaj zacytuję te słowa pewnie będę pamiętał do końca życia i ten moment „Nie jesteś normalny, nigdy i nigdzie nie spotkałem takiego potwora jak Ty”, po czym oberwałem a na koniec zostałem skopany a ja się dalej śmiałem… tak wiem to było głupie i ta osoba miała racje a ja się głupio do niej śmiałem i próbowałem przeciągnąć na swoją stronę, co oczywiście mi się nie udało i było mi z tego powodu smutno, że osoby z poza organizacji mnie nie rozumieją. Myślałem, że to, co robiłem było słuszne, dziś zdaję sobie sprawę, jaki byłem ślepy i naiwny, że dałem się na to wszystko naciągnąć. Kto wie czy gdyby nie Ci ludzie i to zgrupowanie by nie istniało może moja nienawiść i wieczna rozpacz została zniszczona w zarodku? Pewnego Grudniowego dnia poznałem pewną dziewczynę niedługo minęło i stworzyliśmy związek. To był mój pierwszy prawdziwy związek z dziewczyną i po raz pierwszy poznałem prawdziwe oblicze miłości, pierwszy raz komuś tak naprawdę na mnie zależało i oczywiście mi również zależało. Jest osobą tolerancyjną, czyli to była przeciwność mnie gdyż byłem nietolerancyjny, ale mimo tego powiedziała mi, że akceptuje mnie takim, jakim jestem a nie za poglądy itp. Wcześniej bardzo rzadko się uśmiechałem, ale sama myśl o niej i jej widok sprawiał u mnie naprawdę szczery uśmiech. Poczułem w końcu, co to znaczy być kochanym i ważnym, chciałbym, aby to uczucie trwało wiecznie i szczerze powiem teraz sobie uświadomiłem, że to ona była początkiem moich zmian w życiu, lecz niestety wytrwaliśmy niecałe pół roku, wieczny ból we mnie oraz nienawiść rosła we mnie ciągle z dnia na dzień, lecz nie miałem nad tym już kontroli. Niedługo po rozstaniu poznałem pewną dziewczynę była ode mnie trzy lata młodsza fajna, wesoła, inteligentna i zabawna i nigdy też nie zapomnę tego uścisku przy przytulaniu czułem się kimś ważnym znowu dla kogoś, lecz niestety w głowie nadal tamtą osobę i powiedziałem, że nic z tego nie będzie gdyż zależy mi nadal na innej osobie. Zraniłem ją po raz pierwszy poczułem żal, zacisnąłem pięści i tak bardzo chciało mi się płakać, lecz niestety nie byłem w stanie uronić ani jednej łzy. Żyłem w ciągłym bóli i rozpaczy, dlaczego to tak się musiało potoczyć? Chciałem to zmienić starać się od nowa, lecz niestety drugiej szansy nie dostałem w sumie nie ma się, co dziwić niby taka osoba, jaką byłem nie może się zmienić. Jeszcze bardziej zamknąłem się w sobie i odizolowałem się od świata czułem się zamknięty w jakiejś grze wydawało mi się, że wszystko, co się dzieje to iluzja. Dni wyglądały tak, że rano wstając byłem pełen złości wszystko mi przeszkadzało a to, że za krótko spałem ogólnie byle, co mnie gnębiło uwielbiałem wieczory czułem się jak bym tą całą nienawiścią się zmęczył i po prostu to się schowało i regenerowało na następny dzień. Wieczorny dzień był ulgą potrafiłem się nawet uśmiechnąć.. Lecz niestety z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień i w końcu z miesiąca na miesiąc stawało się to nie do zniesienia. Czułem jak cała zebrana we mnie nienawiść z całego życia zżerała mnie od środka nie zostawiając śladu niczym nowotwór. Aż pewnego razu na pewnym forum dyskusyjnym spotkałem się z problemem pewnej osoby otóż czytając trochę było do czytania i pierwszy raz od jakiegoś czasu chciałem coś zrobić i to przeczytałem i co się okazało osoba prawie taka sama jak ja. Odpowiedzi, jakie padały, że to może być depresja. Tak, więc zapisałem się do psychiatry, co było początkiem mojego prawdziwego szczęścia.

 

Rozdział 1 – Rozpalenie ognia nienawiści.




Cofnijmy się kilkanaście lat do tyłu. Byłem kiedyś zwykłym człowiekiem wypełniałem podstawowe obowiązki, czyli szkoła, zajęcia po szkole i różnego typu obowiązki w domu.  Oczywiście nie wolno tu zapominać o czasie wolnym spędzany ze znajomymi, spotkania, które później przemieniły się w imprezy i nadużywanie alkoholu. Ale nie o to tu chodzi, pierwsze odrzucenie i uczucie pogardy poczułem w czasach szkoły podstawowej, od momentu gdy zainteresowałem się subkulturą metalową.Ubierałem się i zachowywałem jak reszta ludzi z tej subkultury. Ludzie nie lubili wówczas takich jak my gdy tylko ktoś patrzał na mnie widziałem wzrok ludzi pełen pogardy i nienawiści, co do mojej osoby błądziłem przez życie zadając sobie takie pytanie, co zrobiłem takiego złego? Otóż nic złego nie zrobiłem byłem spokojny i opanowany. Jednak rosła we mnie nienawiść, nienawiść do ludzi, których nie znałem. Kiedyś tym się kierowałem, ale teraz sobie zadaję pytanie, dlaczego zacząłem nienawidzić ludzi, którzy mnie nie akceptują? Jednak wtedy nie miałem na tyle rozumu i rozsądku, aby to przemyśleć i dalej robiłem rzeczy na rzecz, której rosła moja pewność siebie, duma z nienawiści i potęgowanie jej. Pewnego dnia spotkałem osobę dosyć tajemniczą ta osoba miała długie włosy, lewa ręka w gipsie druga w bandażach, na której była widoczna krew. Ta osoba powiedziała mi, że mnie podziwia i chce abym przyłączył się do pewnej organizacji, dzięki której zwalczymy podziały między ludźmi. Organizowaliśmy różne spotkania, imprezy oraz manifestacje. Każdy był z nas dumny nasze hasła pełne nienawiści krzepiły dumę, dumę, która dawała nam siłę i pewność siebie zdolną do walki z ludźmi, którzy są inni od nas, którzy nie akceptują człowieka, jakim jest a nie przez muzykę czy poglądy. Celem był każdy czy to obcokrajowiec, ktoś, kto miał kolor skóry i włosów, który nam się nie podobał, homoseksualiści, komuniści, lewicowi działacze i inna jak to mówiłem hołota. Na każdym kroku i wyjeździe pokazywaliśmy miastu a później łączyliśmy się z innymi grupami podobnymi  do naszej. Pewnego dnia postanowiliśmy utworzyć organizację działać jako jedna armia, armia zbawienia i czystości tożsamości naszego kraju!